Stwardnienie rozsiane a padaczka – złożone zależności
Aleksandra Waszczuk, Konrad Rejdak
Stwardnienie rozsiane jest jedną z najczęściej występujących przewlekłych chorób neurodegeneracyjnych ośrodkowego układu nerwowego o prawdopodobnym podłożu autoimmunizacyjnym. Rozpowszechnienie napadów padaczkowych w grupie pacjentów chorujących na stwardnienie rozsiane waha się od 0,5% do ponad 10%. Z kolei w populacji ogólnej wskaźnik ten wynosi od 0,5% do 1%. Badania kliniczne dowodzą, że w przebiegu choroby mogą pojawić się wszystkie typy napadów padaczkowych. Jednocześnie należy mieć na uwadze fakt, iż nie wszystkie objawy napadowe odpowiadają napadom padaczkowym. Wśród niepadaczkowych zdarzeń napadowych wymienia się: skurcze toniczne (napadowe dystonie), napadowe akinezje i parastezje czy neuralgię nerwu trójdzielnego. Z informacji zawartych w literaturze wynika, że większość dostępnych leków przeciwpadaczkowych miała szerokie zastosowanie w leczeniu napadów u pacjentów ze stwardnieniem rozsianym. Jednakże istnieje grupa leków zarejestrowanych w terapii choroby, które w nielicznych przypadkach mogą nieznacznie obniżać próg drgawkowy i w ten sposób wywoływać lub nasilić epizody napadów padaczkowych. Są to 4-aminopirydyna i baklofen stosowane w leczeniu objawowym stwardnienia rozsianego, a według niektórych źródeł także leki immunomodulujące (interferon beta). Najnowsze badania dowodzą, iż leki działające poprzez blokadę kanałów sodowych (m.in. lamotrygina, fenytoina) mają potencjalny udział w neuroprotekcji poprzez zahamowanie aksonalnej degeneracji będącej główną przyczyną niepełnosprawności ruchowej pacjentów. Dodatkowo fenytoina znalazła zastosowanie w leczeniu zapalenia nerwu wzrokowego, również w przebiegu stwardnienia rozsianego. Stwardnienie rozsiane jest niewątpliwie schorzeniem, które przebiegu nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, a jednoczesna koincydencja napadów padaczkowych i objawów klinicznych choroby niejednokrotnie stwarza lekarzom klinicystom trudności zarówno diagnostyczne, jak i lecznicze.